rumun portal
Nie jest to mojego autorstwa. Przekopiowane z www.RastaStacja.pl , Jak komuś się nie chce całego czytać, to specjalnie pogrubiłem moment, który wyjaśnia dlaczego Marley był Człowiekiem Lwem...Ogólnie rzecz ujmując nie muszę tłumaczyć kim był Bob Marley, zapoznając się dokładniej z jego życiem trafiłem na wstrząsającą historię, którą tu przedstawię. Ta historia utwierdza mnie w przekonaniu, że Bob Marley nie był tylko wspaniałym muzykiem, ale był naprawdę wielkim człowiekiem, który miał naprawdę silne i nie do zniszczenia przekonania. Dlatego właśnie nawałem go Człowiekiem Lwem. Mniej więcej w połowie lat 70 Marley wraz z całą swoją rodziną, muzykami i najbliższymi przyjaciółmi zamieszkał w domu należącym do Chrisa Blackwella właściciela Island Records. W tym domu rodziły się wszelkie koncepcje artystyczne a także plan podboju rynku muzycznego przez muzykę reggae. Dom ten zwany był Island House, przeprowadzono remont, pomalowana go na czerwono, złoto i zielono, zamieniono jeden z pokoi na studio nagraniowe a drugi na salę prób. Ten dom szybko stał się Wspólnotą Rasta, zamieszkało w nim trochę młodych ludzi którzy do tej pory bezsensownie snuli się całymi dniami po ulicach Kingston. W październiku 1976 roku to Island House przybyli wysłannicy Ludowej Narodowej Partii Michaela Manleya. Związane to było bezpośredniego z powszechnymi wyborami, które miały się odbyć 16 grudnia. Bob Marley był dosyć mocno przez nich zagadywany a wszystko sprowadzało się tylko do tego czy nie dałby darmowego koncertu 10 grudnia, który miał nosić tytuł "Uśmiechnij się Jamajko". Inicjatywa ta wynikała z prostej przyczyny a mianowicie, trzeba było rozładować przed zbliżającymi się wyborami napięcia społeczne. Czasy były dosyć nieciekawe, morderstwa, kradzieże, strzelaniny. Można spokojnie powiedzieć że kraj był trochę zniszczony, gdyż nawet tablice w szkołach były podziurawione kulami. Dla podkreślenia sytuacji pozwolę sobie tu zacytować Sławka Gołaszewskiego: "Znamienne jest też
wydarzenie, które nigdy przedtem, nie dość, że nie miało miejsca, to nawet nikt nie śmiał go sobie wyobrazić czy pomyśleć o nim. Oto kilku ludzi przyszło do Marleya po pieniądze i wyciągnęło pistolety, kierując je w stronę Boba (coś, na co przedtem nikt nie śmiał się ważyć). Lecz Marley patrzył na nich tak długo, aż zaczęli się się pocić i niespokojnie kręcić w miejscu; i odeszli schowawszy pistolety âźwiedzieli bowiem, że są naznaczeni"." Mimo wszystko Król Reggae postanowił że zrobi ten koncert, ponieważ Jamajka zdecydowania potrzebowała uśmiechu. Na szybko nagrał singla zatytułowanego "Smile Jamaica". Pewnego dnia nad ranem Bob obudził się dręczony koszmarem. Śniła mu się strzelanina, nie widział kto brał w niej udział, widział tylko cienie, słyszał odgłosy. Na tydzień przed koncertem pod dom przybyła uzbrojona straż mająca pilnować zespołu. Około dziewiątej wieczorem perkusista przechodząc obok okna zobaczył że straż zniknęła, doszły go odgłosy strzałów, w tym samym czasie Bob zajadał grapefruita, trzask spowodował, że upuścił owoc. Dom Taylor podchodząc do Boba nagle poczuł ból w swoich nogach, to były kule. Następnie do kuchni wpadł zamachowiec, Marley nie ruszał się myśląc że to policja przeprowadza rewizje po całym zajściu, nagle zorientował się, że lufa karabinu jest skierowana w niego. Zamachowiec oddał 8 strzałów. Dwie kule utkwiły w ścianie, aż pięć pogorszyło jeszcze stan Taylora, jedna zaś trafiła w pierś Boba na szczęście przeszła ona pod sercem. Cudem wszyscy z tej sytuacji wyszli żywi. Przejeżdżający samochód policji wystraszył zamachowców, chwile później karetki zabrały wszystkich rannych do szpitala. Bob został opatrzony i zwolniony. Wraz z innymi przewieziono go poza Kingston pod sporą eskortą policji. Termin koncertu zbliżał się, mimo wszelkich przeciwności Bob Marley postanowił że koncert się odbędzie. Na tą wieść 50 000 ludzi zaczęło pozytywnie się kołysać. Jadąc pod eskortą policji po drodze przez miasto Boba witały ogromne tłumy. Liczba publiczności wyczekującej koncertu sięgnęła 80 tys. Gdy dotarł serdecznie powitał go Michael Manley. Bob miał zaśpiewać tylko jedną piosenkę co przekształciło się ostatecznie w 90 minutowy występ. Zaczął słowami: "Chciałbym podzielić się tym, czego nauczyło mnie życie, z tymi, którzy chcą się nauczyć, że dopóki podstawowe prawa ludzkie nie będą zapewnione wszystkim i wszędzie będzie wojna.". Te słowa nie tracą wciąż na znaczeniu, popatrzmy chociaż na to co dzieje się teraz w Tybecie. Na koniec występu, Marley przedstawił rytualny taniec nawiązujący do zamachu, który prawie pozbawił go życia. I teraz to co wywołało u mnie największe zdumienie. Rozpiął koszulę pokazał wszystkim swoją ranę, "Marley, z odrzuconymi w tył dreadlockami wydał triumfalny śmiech, niczym ryk niezwyciężonego lwa." Dla mnie te oto właśnie zdarzenia, ten akt Rastafariańskiego tańca śmierci, ten występ świadczy o jego wielkości, o jego silnej wierze w wartości, które głosił. Ten występ był niezwykłym aktem odwagi, stojąc na scenie był całkowicie wystawiony na strzały zamachowców, zagrożenie było realne, mimo wszystko pozostawał na scenie przez ponad 90 minut, to wszystko dla Jamajki! Zrobił to dla swoich rodaków! Z miłości! To nie tylko wielki muzyk, to przede wszystkim Wielki Człowiek - Człowiek Lew! Tą historię opowiedziałem wam na podstawie biografii Marleya napisanej przez Stephena Davisa oraz "Reggae-Rastafari" Sławka Gołaszewskiego. Pozdrawiam! Bless Ya!
Napisane przez: Beczu
wow wspaniale chyba zaczne slucham Buba MareJa
Dobra, ale takie glupie komentarze zostaw dla siebie i idź posluchac sobie onara czy jak mu tam -,-...
Troche szacunku.
Juz to gdzies pisalem, ale najlepiej swiatopoglad, wiare we wlasne przekonania oraz milosc Boba do ludzi pokazuje cytat z filmu "Jestem Legenda":
"Miał te swoje idee... Trochę jak wirusolog.
Wierzył, że może uleczyć rasizm i nienawiść, dosłownie uleczyć.
Poprzez wstrzyknięcie muzyki i miłości
w ludzkie życia.
Pewnego dnia miał wystąpić na pokojowym wiecu.
Uzbrojony bandzior przyszedł do jego domu i go postrzelił.
Dwa dni później wyszedł na scenę
i zaśpiewał.
Niektórzy pytali: "Dlaczego?"
Odpowiedział, że ludzie
którzy próbują uczynić ten świat gorszym
nie biorą sobie wolnego dnia.
Jakże ja mógłbym?
Rozjaśniać ciemność."
Marley byl, jest i bedzie dla mnie wielkim czlowiekiem, autorytetem, ktory warto, a nawet nalezy nasladowac. Nie mowie tutaj o wygladzie zewnetrznym, tylko o jego pogladzie na nienawisc, rasizm i nietolerancje. Gdyby kazdy byl taki jak on, swiat bylby piekniejszy.
R.I.P
Juz to gdzies pisalem, ale najlepiej swiatopoglad, wiare we wlasne przekonania oraz milosc Boba do ludzi pokazuje cytat z filmu "Jestem Legenda":
Marley byl, jest i bedzie dla mnie wielkim czlowiekiem, autorytetem, ktory warto, a nawet nalezy nasladowac. Nie mowie tutaj o wygladzie zewnetrznym, tylko o jego pogladzie na nienawisc, rasizm i nietolerancje. Gdyby kazdy byl taki jak on, swiat bylby piekniejszy.
R.I.P
a moim autorytetem jest Ziemny[ nie chodzi mi o wyglad zewnetrzny ofc ] . Jego kocie ruchy sa o niebo lepsze od tych co robil BuBu Murlej. Ide pograc w sapera. Pytanie: Ile jest tam misji do przejscia [ w saperze ofc ]
Gdyby kazdy byl taki jak on, to wszyscy bysmy lezeli zjarani jak stodola w rowach podspiewujac nie ma kobiet nie ma płaczu...
mielibyśmy jednak setki dzieci z oczywiscie roznymi kobietami.
Był także przekonany, że lekarze to sami oszuści, którzy udają, że mają moce szamańskie. Brał także pod uwagę, że amputacja wpłynie na jego zdolności do tańca oraz na jego karierę w momencie, kiedy był blisko wielkiego sukcesu.
wnosil duzy przekaz, niemniej jednak swoim zyciem nie udowodnil za duzo.
marleya sluchalem slucham i bede sluchal. za muzyke, nie za jego zycie.
saubar, musisz obrazac czyichs idolow? nikt do Ciebie nie mowi, zebys sluchal swojego Konara, spalil ziolko i podniosl w koncu spodnie doa pasa bo Ci tylek widac... zachowuj sie z szacunkiem... a temat jest o marleyu nie o ziemnym...
Gdyby kazdy byl taki jak on, to wszyscy bysmy lezeli zjarani jak stodola w rowach podspiewujac nie ma kobiet nie ma płaczu...
Równie dobrze moge powiedziec, że gdyby kazdy byl taki jak jakis zespol black metalowy, to bysmy lezeli naćpani jak ćpun (xO) podspiewujac, że szatan jest krolem i pisząc wszedzie 666.
Równie dobrze moge powiedziec, że gdyby kazdy byl taki jak jakis zespol black metalowy, to bysmy lezeli naćpani jak ćpun (xO) podspiewujac, że szatan jest krolem i pisząc wszedzie 666.
a ten kto slucha rapu wyspiuje wszedzie CHWDP i jP i mowi ze zycie jest trudne ale on i tak woli mieszkac w bloku itd. [ bezsensowne stereotypy ]
a ten kto slucha rapu wyspiuje wszedzie CHWDP i jP i mowi ze zycie jest trudne ale on i tak woli mieszkac w bloku itd. [ bezsensowne stereotypy ]
No doklanie, dlatego nie warto tak pisać, ogolnie trzeba poznać lepiej historie Boba, bo w tym małym skrawku jest niewiele, naprawde niewiele zawarte.
@down - dobra, bo z temtu schodzisz już.
No doklanie, dlatego nie warto tak pisać, ogolnie trzeba poznać lepiej historie Boba, bo w tym małym skrawku jest niewiele, naprawde niewiele zawarte.
jesli chodzi o reagge to The Gladiators rzadza!!!
To chyba reagge jest xd
Po co od razu taka agresja w Waszych wypowiedziach ? Po co te ironie ? Marley promieniowal pozytywna energia. Takie jest moje zdanie. Kropka. Jesli ktos mysli inaczej, to niech to napisze, ale w normalny sposob, a nie naskakujac na innych...